SPOKOJNA PRZYSZŁOŚĆ
Mandy Todd nie musi się martwić o swoją przyszłość w Syco Music...
We wczorajszym wydaniu The Rising Sun, w którym gościem specjalnym była piękna i utalentowana Mandy Todd zapewniła, że nie ma żadnych problemów, związanych z przyszłą płytą, a jedynie pragnie odpocząć. Jednak czy to nie jest czasem tylko dobra mina do złej gry? A może naprawdę Mandy chce odetchnąć po dość wyczerpującej trasie koncertowej?
Redakcja The Miss Independent życzy Mandy wszystkiego dobrego i aby jak najszybciej weszła do studia nagraniowego!
- Tylko tym razem tego nie spieprz – mówił do siebie, czekając w samochodzie na Rosemarie, która aktualnie była na spotkaniu integracyjnym.
Zaoferował Mary, że to on po nią przyjedzie i osobiście dopilnuje, żeby Rose wstawiła się na pierwszą próbę zespołu, która miała odbyć się w szkole muzycznej. Dlaczego tam? Otóż, ciotka Mary jest wicedyrektorem tej szkoły i zgodziła się, by próby odbyły się właśnie tam. Nawet o sprzęt nie musieli się martwić, gdyż szkoła była zaopatrzona w najnowsze instrumenty.Tak bardzo się cieszył, że stosunki z Rose uległy nieco polepszeniu. Mimo, że ich relacji nie mógł zaliczyć do najlepszych, to głęboko wierzył, że wszystko się ułoży.
Spojrzał na drzwi wejściowe od kawiarni, w której odbywało się spotkanie. Doskonale pamięta, jak dwa dni temu, gdy rozmawiał z Rosemarie, próbował przekonać ją, by poszła na to spotkanie, gdyż dziewczyna nie była przekonana, co do tego pomysłu.
Kilkanaście minut później zauważył, że Rose wyszła z kawiarni i rozgląda się za Mary. Nie miała pojęcia, że to Aaron miał po nią przyjechać, zatem gdy go zobaczyła przeżyła lekki wstrząs.
- Cześć, Rose – powiedział wesoło, Aaron, składając na policzku dziewczyny przyjacielski pocałunek. Zawstydzona, odwróciła głowę.
- Co tutaj robisz? – Zapytała, starając się ukryć zdenerwowanie.
- Mary jest zajęta z chłopakami przygotowaniem dokładnie sali na waszą próbę, więc zaoferowałem, że przyjadę po ciebie. – Wyjaśnił, obdarowując przyjaciółkę serdecznym uśmiechem. – Nie masz nic przeciwko? – Zapytał szybko, spoglądając na czarnowłosą badawczo. Rosemarie uśmiechnęła się nieśmiało.
- Nie, nie mam nic przeciwko. – Odpowiedziała.
- I jak spotkanie? – Zapytał, gdy ruszyli w stronę zaparkowanego samochodu.
- Było miło. Cieszę się, że przyszłam. – Odpowiedziała, starając się rozluźnić w towarzystwie Aarona, choć mimo pozorom to zadanie dla niej wymagało ogromnego wysiłku.
Gdy wsiedli do samochodu, Aaron odwrócił się w stronę tylnego siedzenia i sięgną dłonią po niewielką, bardzo ładnie zapakowaną paczuszkę.
- Proszę – powiedział, podając osiemnastolatce prezent. Czarnowłosa zamrugała zaskoczona, ale przyjęła podarunek.
- Co to? – Zapytała niepewnie.
- Zobacz – odparł, mrugając znacząco do Rose. Dziewczyna otworzyła szybko paczuszkę. Gdy pozbyła się zbędnego papieru, jej oczom ukazała się czerwona koszulka z armatką na piersi i numerem szesnaście na plecach. Spojrzała zdziwiona na przyjaciela, który szczerzył się z niewiadomego jej powodu. – Chciałbym, żebyś zakładała ją, gdy będziesz przychodzić na mecze Arsenalu. Wiem, że masz taką, tylko z numerem czternaście. – Wyjaśnił.
- Dziękuję. – Powiedziała, i w ramach podzięki pocałowała Aarona w policzek. – Na pewno ją założę.
~*~*~*~
Mandy westchnęła rozdrażniona. Było sobotnie popołudnie, a zamiast spędzić ten czas na odpoczynku, ona zajęta była próbą do gali rozdań nagród MTV Europe Music Awards, która ma odbyć się za trzy dni.
- Co znowu nie tak? – Zapytała. Mężczyzna spojrzał na piosenkarkę, tak, jakby co najmniej powiedziała, że widziała przed sekundą kosmitów.
- Wszystko jest nie tak! – Piskliwy ton głosu, rozszedł się echem po sali koncertowej. – Powiedziałem, że na raz, dwa, trzy odwracasz się w kierunku zespołu tanecznego, którzy następnie cię podnoszą. – Wyjaśnił.
- Przecież tak zrobiłam! – Jęknęła. Dosłownie mogła zobaczyć, jak skóra nad skronią choreografa pulsuje.
- Nie! Wcale nie! Ty odwróciłaś się na raz, dwa, a to duża różnica.
- Bo to coś zmieni w moim życiu. – Westchnęła ciężko, opadając na ziemię.
Była zła, zmęczona, głodna i pragnęła znaleźć się już w domu, bądź gdziekolwiek indziej, tylko, żeby nie słyszeć irytującego głosu mężczyzny. Gala EMA była jednym z najważniejszych widowisk muzycznych i chciała zaprezentować się, jak z najlepszej strony, jednak musiała spojrzeć prawdzie w oczy – tancerką była beznadziejną i nie wierzyła, że trzy dni, dość intensywnych prób zmieniłyby coś w tej kwestii. Zamiast na rozbudowanej choreografii, wolała skupić się na śpiewie, co ostatnimi czasy nawet to nie wychodziło, tak jak powinno.
Podczas trasy koncertowej bywały dni, kiedy nie potrafiła wykrzesać z siebie żadnego czystego dźwięku i musiała w takich momentach wykorzystać playback. Jeżeli dowiedziałby się ktoś o tym, straciłaby wysoką pozycję i miano jednej z najlepszych piosenkarek Anglii.
Kochała śpiewać, jednak ostatnie tygodnie sprawiły, że śpiew nie daje tyle satysfakcji i poczucia spełnienia, co dawniej. Jest jeszcze bardzo młodą piosenkarką i martwi się, że przyszedł moment, którego obawiała się najbardziej, czyli tak zwany moment – „wypalenia zawodowego”. Bała się, że kilka ostatnich, bardzo intensywnych lat sprawiły, że całkowicie straciła chęci do kontynuowania swojej drogi muzycznej. Była przerażona taką wizją, gdyż nie miała w zanadrzu innego pomysłu na swoją przyszłość.
Wiedziała jednak, że przed nią jeszcze wiele sukcesów i nagród, które musi zdobyć, a przyszła gala EMA dawała taką możliwość. Była nominowała w wielu kategoriach, ale tą najważniejszą była – najlepsza piosenkarka. W swojej kilkuletniej działalności artystycznej jeszcze takowej nie dostała i miała nadzieję, że już za kilka dni będzie świętować kolejny sukces.
- Mandy, zacznijmy raz jeszcze! – Zawołał, Mike, choreograf.
Najchętniej wysyczałaby stek przekleństw i wyzwisk pod adresem mężczyzny, jednak surowy wzrok Alice sprawił, że całą siłą woli powstrzymywała się od wykrzyczenia wszystkich swoich negatywnych emocji, które kłębiły się w jej głowie i nie dawały jej należytego spokoju.
Musiała swoje animozje zachować dla siebie i skupić całą swoją uwagę na próbie. Gdyby to od niej zależało, zwolniłaby Mike’a i zrezygnowała z choreografii, jednak to nie ona dyktowała warunki, a stacja telewizyjna MTV, która zaproponowała jej występ i musiała się dostosować do surowych zasad i reguł. Poza tym, występ na takowej gali był swoistym wyróżnieniem, gdyż gwiazdy wręcz biły się o zaproszenie od stacji MTV.
Nie mogła teraz tego zepsuć.
~*~*~*~
- No nareszcie! – Zawołała, Mary, gdy do niewielkiej, aczkolwiek bardzo dobrze wyposażonej sali weszli Aaron i Rose.
- Cześć – odezwała się, czarnowłosa, rozglądając się po wnętrzu.
Ściany były koloru czerwonego, które świetnie współgrały z ciemnymi meblami. Przy ścianie znajdowała się niewielkich rozmiarów scena, na której były już rozstawione potrzebne instrumenty.
- Słuchaj, Rose – zaczął wesoło, Kevin, podchodząc do osiemnastolatki. – Twoje piosenki są naprawdę świetne. – Dopiero, gdy wskazał na Adama, który trzymał w ręku zeszyt, zorientowała się, że to jej własność.
- Skąd to macie? – Warknęła, spoglądając surowo na swoją przyjaciółkę. Mary uśmiechnęła się przepraszająco.
- Nie gniewaj się – powiedziała, chowając się za Theo.
- Nie złość się na Mary – odezwał się, Martin.
- Jak na razie chciałbym byś zaśpiewała nam coś. Chcielibyśmy usłyszeć twój głos, by wiedzieć w jakiej tonacji śpiewasz oraz jaki rodzaj muzyki do ciebie najlepiej pasuje, zatem proszę. – Powiedział rzeczowo, Kevin, podając Rose akustyka.
Dziewczyna poczuła nieprzyjemne ukucie w podbrzuszu. Myśl, że będzie ją słuchać osiem osób, napawało ją strachem, jednak musiała pokonać w sobie nieśmiałość. Usiadła na krześle, a gitarę ułożyła sobie na kolanach. Kilka sekund później w sali rozbrzmiały pierwsze dźwięki muzyki. Postanowiła zaśpiewać tylko refren Gotta Be Somebody.
Cause everyone wants to feel like someone cares
Someone to love with my life in their hands
There’s gotta be somebody for me like that
Cause nobody wants to do it all on their own
Everyone wants to know they're not alone
There’s somebody else that feels the same somewhere
There’s gotta be somebody for me out there
- No to wiemy, że jest to pogranicze rocka z elementami popu. Zatem mam już pomysł na dwie aranżacje. – Rozpoczął Kevin, podchodząc do ciemnowłosej. – Na początek chciałbym przećwiczyć What’s going on. Tekst jest naprawę piękny i pomyślałem, żeby zaaranżować ją w klimatach bardziej rockowych, co ty na to? – Zapytał niepewnie. – Zwrotki byłby łagodne, natomiast refren ciut ostrzejszy. – Dodał szybko.
- Możemy spróbować – powiedziała w końcu.
- Może ty na początku zacznij śpiewać, a my zobaczymy, jak to ma wszystko wyglądać? – Zaproponował, Adam.
- No dobrze – westchnęła. Wzięła głęboki wdech i zaczęła śpiewać.
I'm alone again
I try so hard not to fall in love
But here I am
And you couldn’t even pretend
That you cared if this was the end
Do what you want cause I’m not gonna see you baby
Whats going on
We don’t care, we don’t fight
We don’t even know whats wrong or right
Now Baby, Whats going on
Whats going on…
- No to w takim razie – zaczął z uśmiechem, Christian – prosimy o dokładne sprecyzowane plany.
- Szczerze powiedziawszy nie mam ich. – Powiedziała lekko skrępowana, spoglądając na Mary. Blondynka wyszczerzyła zęby w szerokim uśmiechu.
- Otóż, drodzy chłopcy – rozpoczęła, pojawiając się przy swojej przyjaciółce – za dwa tygodnie wchodzimy do studia.
- Jak to? – Zapytał, zaskoczony Adam.
- Pracuję dla Sony Music – powiedziała, Mary, wypinając dumnie pierś. – A moim szefem jest Jonathan Blatz i zaoferował, że załatwi nam jedno ze studiów nagraniowych, którymi dysponuje wytwórnia. – Wyjaśniła.
- Ten Jonathan Blatz? – Zapytał sceptycznie Kevin. Blondynka pokiwała ochoczo głową. – I tak po prostu zaproponował ci? – Nadal nie mógł uwierzyć.
- Nie tak po prostu. Ja zapytałam się czy pomoże mi. – Wyjaśniła.
- Nie ważne, jak Mary to załatwiła – zaczął szybko, Adam, widząc, jak Kevin chce kontynuować przesłuchiwanie dziewczyny. – Ważne, że mamy taką okazję.
- Adam dobrze mówi – powiedział, Martin.
- Mamy dwa tygodnie by ustalić i skomponować listę potencjalnych piosenek, które będziemy mogli wykorzystać. – Mruknął, Kevin.
- A co z miejscem na próby? Będziemy mogli z tej sali korzystać cały czas? – Zapytał, Martin zawracając się do Mary.
- Ciotka powiedziała, że po godzinie siedemnastej nikt z niej nie korzysta, więc jeśli tylko chcemy możemy tutaj przychodzić.
- W takim razie już nie mogę się doczekać miny Mandy – zaśmiał się Christian.
____________________
*Nickelback - Gotta Be Somebody
*T
Cudowna ścieżka dźwiękowa do rozdziału. Bardzo oddawała klimat, pozwoliła mi się wczuć, mimo, że mam dzisiaj problemy z czytaniem ze zrozumieniem!
OdpowiedzUsuńNawet momentami gdy Mary zaczynała śpiewać czułam się tak jakbym była w studiu nagraniowym :)
Co ja więcej mogę powiedzieć. Widać, że wolne i oczekiwanie na wyniki ci służą :)
Pozdrawiam ciepło! I weny i w wolnej chwili jeśli chcesz, zapraszam do mnie :)
zapraszam do muaa ;* -> jb-love-story-polska.blogspot.com
OdpowiedzUsuńOoo, coraz szybciej mi się czyta :D Mandy oczywiście mnie wkurza, a Rose jest fajna. Prezent od Aarona... *-* hahaha, no ogar. BAARDZO BARDZO MI SIĘ PODOBA! :)
OdpowiedzUsuńU mnie nie wiem kiedy pojawi się rozdział :( tyle tych sprawdzianów, kartkówek i popraw nawalili ...
Woow... jest poprostu genialny przent od Aarona. So sweets <3 I oczywiscie muzyka genialna Mendy mnie tak strasznie wnerwia Ale za to Rose jest casłkowicie inna a Mary i jej spiew awww ah i mam dla ciebie informaqcję mam nadzieję, że sie ucieszysz gdyż nominowałam cie do Liebster Award pytania znajdziesz na http://nienawidzackochamcie.blogspot.com/p/liebster-award.html
OdpowiedzUsuńproszę cie o jedno jeśli odpowiesz poinformuj mnie będe wdzięczna :**