sobota, 25 maja 2013

7. The Rising Sun


     
     Czekając w poczekalni na swój wywiad, niezmiernie się denerwowała. Nigdy nie odczuwała tremy przed wywiadami, jednakże dzisiaj było zupełnie inaczej. Serce waliło, jakby za chwilę miało wyskoczyć z piersi, a dłonie nieprzyjemnie się pociły. Wdawało się, że wszystko i wszyscy byli przeciwko niej.
     Dzisiejszego ranka zaspała, następnie jej szofer złamał nogę, a samochód w drodze do studia złapał gumę. Miała nadzieję, że chociaż wywiad potoczy się, tak jak to sobie zaplanowała. Dzięki Alice wiedziała, co powiedzieć i była zdania, że tym razem nie może się nie udać.
     - I jak? – Zapytała, Morgan, siadając obok niej. Spojrzała na Mandy i zmarszczyła brwi. – Uspokój się. Widać, że się denerwujesz. – Powiedziała cicho.
     - Dziwisz się? – Warknęła. – Moja kariera wisi na włosku.
     - Nie przesadzasz trochę? – Zapytała, uśmiechając się pobłażliwie.
     Alice widziała, że Mandy uwielbia histeryzować i spróbowała zrobić wszystko, by ukoić zszargane nerwy podopiecznej. Nie chciała, by wszyscy zorientowali się, że w życiu młodej gwiazdy nadszedł trudny okres.
     Mandy wzięła głęboki wdech i poszła do charakteryzatorni, by przygotować się do wywiadu. Za kilka minut miała wejść na antenę, więc musiała w końcu wziąć się garść.
     Gdy weszła do charakteryzatorni, zastała tam Cher Lloyd. Mimowolnie wezbrał się w niej gniew. Postanowiła, jednak wszelkie uprzedzenia i uczucia względem Cher powstrzymać i skupić się na tym, po co tutaj przyszła.
     - Witaj, Mandy. – Odezwała się uprzejmym tonem. Zignorowała Lloyd i usiadła na krześle. Chwilę później charakteryzator podszedł do niej, co przyjęła z ulgą.
     - Witamy państwa po przerwie. – Rozpoczęła trzydziestoparoletnia prezenterka, spoglądając w kierunku kamery. Była odziana w śliczną niebieską sukienkę na ramiączkach, która świetnie podkreślała jej kobiece kształty. – Moim kolejnym gościem jest Mandy Todd. Witaj, kochana.
     - Cześć.
     - Jak się czujesz po światowej trasie koncertowej? – Zapytała z uśmiechem.
     - Jestem zmęczona, ale szczęśliwa, gdyż moje marzenia, w końcu się spełniły. Kocham śpiewać i cieszę się, że coraz więcej fanów przybywa.
     - A propos fanów. Jak przyjęli cię Ameryce Południowej? Wszyscy doskonale wiemy, że masz mnóstwo fanów w Ameryce Północnej, jednakże wydawać by się mogło, że druga część kontynentu jest miejscem, gdzie ciężko o fanów. Jednak kolejny raz okazało się, że jesteś ponad to i bilety na twoje koncerty sprzedały się szybciej niż ktokolwiek mógł przypuszczać.
     - Byłam miło zaskoczona, że bilety zostały wysprzedane w ekspresowym tempie. Fani przyjęli mnie naprawdę miło i nie mogę się doczekać momentu, gdy raz jeszcze będę mogła dla nich zaśpiewać.
     - Twój koncert na Wembley okazał się ogromnym sukcesem. Ludzie od dawna nie widzieli takiego widowiska.
     - Bardzo się cieszę, że show, które zaprezentowałam, spodobało się odbiorcą. Nic tak bardzo nie cieszy wokalistę, kiedy widzi zadowolonych fanów. Kocham śpiewać i jeśli komuś się to podoba, to świetnie. Konkretna oraz uzasadniona krytyka też mile widziana.
     - Ostatnio też się dużo mówi o twoich problemach sercowych, jak i zawodowych. Chciałabyś się do tego jakoś ustosunkować? – Zapytała, kobieta. Mandy spojrzała na Alice, która stała za operatorem kamery i w skupieniu przyglądała się swojej podopiecznej. Gestem ręki dała znać, by zaczęła opowiadać. Ciemnowłosa wzięła głęboki wdech i rozpoczęła:
     - Oczywiście. Rozstałam się z Aaronem. Kilka czynników na to wpłynęło, jednakże główną przyczyną była odległość. Ja z racji tego, że koncertuję, co chwilę wyjeżdżam, natomiast Aaron gra w jednym z najlepszych klubów i musi skupić się na swojej karierze. Po prostu jesteśmy z innych światów, które są od siebie oddalone o kilka milionów lat świetlnych.
     - I zrozumieliście to dopiero po pięciu latach związku?
     - Czasem ludzie z dłuższym stażem uświadamiają sobie, że nie pasują do siebie.
     - A jak się ustosunkujesz do plotek na temat twojej przyszłej, aczkolwiek niedoszłej płyty?
     - Cóż... Gazety różne rzeczy piszą na temat mojej przyszłej płyty, ale zapewniam cię, że żadne z tych opowieści nie są prawdziwe. Otóż, chciałam po wielkiej trasie koncertowej trochę odpocząć i nabrać dystansu do tego, co wydarzyło się ostatnio w moim życiu. Ale zapewniam, że w styczniu rozpocznę przygotowania nad nowym projektem.
     - Styczeń? To dopiero za cztery miesiące. Nie jest to spowodowane tym, że zwolniłaś poprzedni zespół?
     - Zapewnia cię, że moja decyzja o zwolnieniu zespołu, nie zadecydowała o przesunięciu nagrania płyty. Chciałabym współpracować z ludźmi, którzy czują muzykę i kochają grać. Jeżeli tak nie jest, uważam wówczas, że taka współpraca jest bezowocna. Mam nadzieję, że moi fani to zrozumieją i cierpliwie będą czekać...

~*~*~*~

     Z niedowierzaniem oglądała The Rising Sun. Wiedziała, że jej siostra jest zimna i wyrachowana, jednak dzisiejszy wywiad wyjątkowo wyprowadził ją z równowagi.
     Nie spodobało jej się najbardziej to, że Mandy publicznie – może nie wprost – ale jednak obraziła zespół, który zwolniła kilka dni temu. Zdaniem Rose byli bardzo utalentowani i mieli wyjątkowe wyczucie muzyczne. Są nie tylko wspaniałymi muzykami, ale również wspaniałymi ludźmi i to w jaki sposób Mandy ich traktowała, Rose nie mogła zrozumieć.
     Była pewna, że te wszystkie słowa, które wypowiedziała na antenie, wcześniej z Alice zostały uzgodnione, a następnie Mandy powtórzyła je przed kamerami – nie miała co do tego żadnych wątpliwości, gdyż przed każdym wywiadem bardzo dokładnie się przygotowywała. Czasami nawet godzinami Mandy razem z Alice siedziały zamknięte w pokoju i ćwiczyły, by efekt końcowy, jakim był wywiad lub konferencja prasowa wypadły znakomicie.
     Mandy nie była typem osoby, która sama elokwętnie odpowiedziałaby na pytania zadane przez dziennikarzy. W momencie, gdy w wywiadzie padało pytanie, którego wcześniej nie było na liście potencjalnych pytań, po prostu nie odpowiadała. Zatem dziennikarze i prezenterzy przyzwyczaili się do specyficznych wywiadów z Mandy Todd. Fani natomiast, nie wiedząc o tej całej otoczce zza kulis życia swojej idolki, podziwiają oraz kochają ją. Wystarczy, że powie chociaż jedno słowo, to ludzie szaleją na jej punkcie, mimo, że to, co powiedziała nie jest szczere i nie pochodzi prosto z serca.
     - Ciekawe czy Aaron oglądał wywiad? – Zagadnęła, Mary. Ciemnowłosa wzruszyła obojętnie ramionami. – O kurczę! – Wykrzyknęła, zrywając się z fotela i spoglądając na zegarek. – Jestem już spóźniona do pracy. – Mruknęła, zakładając w pośpiechu szpilki. – Do wieczora! – Krzyknęła, a chwilę później w mieszkaniu rozbrzmiał dźwięk zamykanych drzwi.
     Rose z uśmiechem pokręciła głową, a następnie włączyła notebooka, by sprawdzić, kiedy dokładnie ma spotkanie integracyjne z ludźmi z uczelni. Mimo, że nie pałała szczególną chęcią, by iść na to spotkanie, to jednak była ciekawa z kim będzie mieć do czynienia.
     Niechętnie przyjęła wiadomość od głównego organizatora, że owe spotkanie odbędzie się w nadchodzącą sobotę.

~*~*~*~

     Po zakończonym wywiadzie mogła wreszcie odetchnąć z ulgą. Wszystko potoczyło się według planu i miała nadzieję, że teraz będzie coraz lepiej.
     - Nie było chyba tak źle – powiedziała z lekkim uśmiechem, Mandy, wsiadając do samochodu.
     - Jak zwykle wypadłaś znakomicie – odparła, Alice, zapinając się pasami. – Media zrozumieją, że w twoim życiu nie ma żadnych problemów i przestaną wypisywać beznadziejne artykuły na temat twojej osoby. – Dodała pewnym tonem.
     - Teraz, gdy trochę uspokoiłam dziennikarzy, w spokoju będę mogła skupić się na odzyskaniu Aarona.
     - Co?! – Wykrzyknęła szczerze zdumiona, Morgan. – Mandy, nie zgadzam się.
     - Alice – zaczęła spokojnie Todd – ja nie mogę pozwolić na to, by Aaron związał się z kimś innym. Jesteśmy dla siebie stworzeni i nie mam zamiaru patrzeć, jak będzie układał sobie życie z inną.
     - Mandy, stanowczo protestuję – odparła, surowo spoglądając na swoją podopieczną. – Musisz się wykazać konsekwencją – mruknęła, jednak zaczęła kontynuować, widząc pytające spojrzenie piosenkarki. – Nie pamiętasz, co powiedziałaś w wywiadzie? Otóż, powiedziałaś, że ty i Aaron jesteście z innych bajek, więc, wykażesz się ogromną niekonsekwencją, próbując go odzyskać. Teraz najważniejsza jest twoja kariera i tylko na niej powinnaś się skupić. Pamiętaj, że media dadzą ci spokój tylko na chwilę, jednak za jakiś czas, jak bumerang, powrócą do ciebie.

~*~*~*~

     Szybkim krokiem weszła do wytwórni Sony Music. Była spóźniona już dwadzieścia minut i miała nadzieję, że idąc do swojego biura, nie spotka swojego przełożonego. Mimo, że Jonathan Blatz był jej długoletnim przyjacielem, to nie chciała nadużywać jego cierpliwości. Poza tym, obiecał, że załatwi studio nagraniowe, co w obecnej chwili było priorytetem dla kariery jej młodszej przyjaciółki i nie mogła teraz tego zepsuć.
     Weszła do gabinetu, który dzieliła wspólnie z Davidem.
     - Masz szczęście, że już przyszłaś – powiedział na wstępie. – Jakieś pięć minut temu przyszedł Jonathan, gdyż miał do ciebie bardzo ważną sprawę, ale ciebie nie było.
     - O Boże – wydukała przerażona, opadając na fotel.
     - Spokojnie – powiedział szybko, David. – Powiedziałem, że poszłaś skserować te dokumenty. – Dodał, podając blondynce dość spory plik kartek. Mary odetchnęła z ulgą.
     - Jestem twoją dłużniczką – powiedziała, przeglądając dokumenty. – Wielkie dzięki.
     - Nie ma za co. Trzeba sobie pomagać, jednak teraz idź już do Jonathana, bo to chyba poważna sprawa, jeśli osobiście pofatygował się aż tutaj. – Powiedział nieznacznie się krzywiąc. Mary natychmiast postanowiła iść do biura przełożonego.
     Idąc do Jonathana, zaczęła się nieco denerwować. Bardzo zależało jej, by pomysł ze studiem nagraniowym doszedł do skutku, gdyż byłby to dość spory krok w karierze Rosemarie.
     - Witaj, Mary – z naprzeciwka szedł właśnie Jonathan. Obdarował blondynkę szerokim uśmiechem. – Zapraszam - powiedział, przepuszczając w drzwiach swoją podopieczną.
     - David powiedział, że chcesz ze mną porozmawiać. – Mruknęła, próbując z całych sił ukryć swoje zdenerwowanie.
     - Tak, zgadza się. Usiądź, proszę. – Powiedział, odsuwając dla Mary fotel, a następnie sam usiadł naprzeciwko niej. – Rozmawiałem z kim trzeba – mówił, a z jego twarzy nie schodził uśmiech – i jeżeli jesteście zainteresowane, za dwa tygodnie będziecie mogły wejść do studia.
     - Naprawdę? – Zapytała, nie wierząc własnym uszom.
     - Oczywiście – roześmiał się. – Przecież obiecałem. – Dodał, nieco poważniejąc. – Ja zawsze dotrzymuję słowa.
     - Bardzo, ale to bardzo ci dziękuję. Nawet nie wiesz, ile to dla mnie znaczy.
     - Cieszę się, że mogłem pomóc. Poza tym, chętnie wspomogę nowy talent.

~*~*~*~

     Przekraczając próg swojej posiadłości, czuła, jakby cała pozytywna energia, która towarzyszyła jej po wyjściu ze studia telewizyjnego, wyparowała. 
     Była zadowolona z dzisiejszego występu w The Rising Sun, jednak rozmowa z Alice spowodowała, że nie potrafiła w pełni cieszyć się. Miała nadzieję, że w momencie, gdy cała nagonka na jej osobę trochę przygaśnie, będzie mogła skupić się na odzyskaniu Aarona. Była pewna, że Morgan ją zrozumie, jednak tak się nie stało.
     Wiedziała, że Alice miała dużo racji, mówiąc, że kariera jest teraz najważniejsza, a media tylko na chwilę dadzą jej odetchnąć, jednak nie chciała rezygnować z ukochanego.
     - Cześć, kochanie. – Powiedziała, Sarah, całując w policzek swoją córkę. Zmarszczyła delikatnie brwi, gdyż zmartwiła się, widząc w kiepskim humorze Mandy. Oglądała wywiad i musiała przyznać, że wypad całkiem nieźle, zatem tym bardziej nie wiedziała, dlaczego jej córka jest zła. – Powiesz mi o co chodzi? – Zapytała, siadając na kanapie koło córki. – Coś nie tak w telewizji? Widziałam twój wywiad i wypadłaś znakomicie.
     - Tak, było dobrze. – Odparła.
     - To w takim razie, co się stało? – Drążyła kobieta.
     - Twoja córa jest nieodpowiedzialna – zakomunikowała, Alice, wchodząc do salonu. – Jak oglądałaś wywiad, to zapewne słyszałaś, co mówiła na temat związku z Aaronem? – Zwróciła się do matki swej podopiecznej. Sarah skinęła twierdząco głową. – Po wyjściu z telewizji, powiedziała, że chce go odzyskać.
     - Że co? – Zapytała, nerwowo spoglądając na córkę. Mandy wzruszyła ramionami. – Skarbie...
     - Dosyć – przerwała, czarnowłosa, wstając z kanapy. – Nie mam ochoty kontynuować tego tematu.
     - Jeżeli czujesz się samotna, to w każdej chwili mogę załatwić ci pocieszenie w ramionach przystojnego aktora albo innego piosenkarza. – Zaproponowała, Alice.
     - Nie potrzebuję pocieszenia – warknęła. – Potrzebuję Aarona...


~*~*~*~

     Covent Garden, jedna z najpopularniejszych dzielnic Londynu, znana z występów ulicznych artystów, którzy próbują najróżniejszymi talentami umilić czas zwiedzającym. Tutaj właśnie Rose umówiła się z Mary.
   Przystając z nogi na nogę, coraz bardziej się denerwowała, gdyż Moore spóźniała się już ponad czterdzieści minut.
     - Rose! – Usłyszała zdyszany głos swojej przyjaciółki, która biegła do niej z przeciwległej ulicy. Dość niezgrabnie jej to wychodziło, gdyż miała na sobie dziesięciocentymetrowe szpilki na platformie. Rose pokręciła głową z dezaprobatą. – Strasznie cię przepraszam, ale musiałam towarzyszyć Jonathanowi przy spotkaniu. – Wyjaśniła szybo.
     - Nic się nie stało. – Skłamała, gdyż była po prostu wścieła na przyjaciółkę, że musiała tyle czasu czekać, jednak powoli złość jej mijała, widząc Mary całą i zdrową.
     - Nie uwierzysz – rozpoczęła podekscytowana. – Za dwa tygodnie będziemy mogły wejść do studia.
     - Mary, a ty ciągle o tym – westchnęła rozdrażniona, ruszając w kierunku Coevent Garden. – Ile razy mam ci powtarzać, że nie nadaję się do show biznesu? – Zapytała.
     - Wiele razy, jednak mylisz się.
     Rose westchnęła ciężko. Nie miała już siły tłumaczyć Mary, że pomysł z płytą nie dojdzie do sutku, jednakże Moore była głucha na fakty.
     - Co się tam dzieje? – Zapytała, Mary zaciekawiona wielkim tłumem gapiów. Podeszły bliżej i dopiero po chwili dostrzegły, że to grupa czterech chłopaków wywarła ogromne wrażenie na ludziach. Chwilę później jeden z nich, który grał na gitarze, zaczął śpiewać. Blondynka zmarszczyła czoło, intensywnie się nad czymś zastanawiając. – Wiem! – Krzyknęła. Kilkoro ludzi spojrzało na dziewczynę z naganą, jednak Mary zignorowała natrętne spojrzenia i wyraźnie zadowolona ze swojego odkrycia, zwróciła się do Rosemarie. – To ten zespół, który Mandy ostatnio zwolniła. – Powiedziała. Ciemnowłosa przyjrzała się chłopakom i po chwili musiała przyznać przyjaciółce rację.
     - Wyglądają jakoś inaczej – mruknęła.
     - Ciekawe, dlaczego tutaj grają? – Zagadnęła, blondynka. Nie czekając dłużej, złapała Rosemarie za rękę i pociągnęła ją do źródła chwilowej sensacji. Poczekały aż chłopak przestanie śpiewać. Kiedy krótkie show dobiegło końca, ludzie rozeszli się w swoje strony. – Cześć chłopcy – powiedziała wesoło, Mary.
     - Co tutaj robicie? – Zapytał, Kevin.
     - Może lepiej powiecie, co wy tutaj robicie? – Zapytała szczerze zdziwiona, Rose.
     - Jak to co? Próbujemy zarobić na chleb. – Odpowiedział Martin, składając sprzęt. – Mandy wykopała nas. – Wyjaśnił.
     - Przyszła ostatnio z przeprosinami, jednak mamy swoją godność i zamiast wracać do niej, wolimy żebrać na ulicy. – Odezwał się Adam. To właśnie on śpiewał.
     - Czyli szukacie roboty? – Zapytała, Mary.
     - Tak – odpowiedział, Christian. Blondynka uśmiechnęła się szeroko.
     - W takim razie mam dla was propozycję nie do odrzucenia. – Zaczęła konspiracyjnie. Chłopcy wymienili spojrzenia między sobą.
     - Mary, co kombinujesz? – Warknęła, Rose, jednak blondynka zignorowała przyjaciółkę.
     - Rosemarie nagrywa płytę i potrzebujemy zespołu, co wy na to?
     - Ale ja to? Nagrywasz płytę? – Zapytał zdezorientowany, Kevin.
     - Nie nagrywam – odpowiedziała czarnowłosa.
     - Nagrywa. – Mruknęła Mary, gromiąc wzrokiem towarzyszkę. – Nie musicie podejmować decyzji teraz.
     - A co z Mandy? – Zapytał, Martin.
     - Nie wie. Nikt nie wie o naszych planach. – Odpowiedziała, Mary. – Więc, jak?
     - Nie mamy nic do stracenia. Jednak musimy zrobić próbę i zobaczyć czy pasujemy do siebie. – Odparł, Kevin.
     - W takim razie, umowa stoi – powiedziała z satysfakcją Mary.



____________________

Witajcie!
Mam nadzieję, że rozdział przypadł Wam do gustu. Następny pojawi się w środku tygodnia.
Założyłam nowego bloga z opowiadaniem. Macie tutaj do niego link -> http://chodzmy-w-strone-slonca.blogspot.com/Serdecznie zapraszam i liczę na Wasze opinie!
Pozdrawiam! 

6 komentarzy:

  1. Ja nie rozumiem Mandy. Jak można być aż tak wyrachowanym?! Nie kapuje po co ona chce do Aarona wracać, skoro on jej nie chce. Po prostu ona mnie irytuje, i to bardzo. Myśli że może wszsytko...
    Rosemarie jest strasznie nieśmiała, ale ciesze się że Mary załatwiła to studio nagraniowe. Wreszcie pokaże że nie jest jakąś sierotką, która nie ma żadnego talentu i pojęcia o show biznesie.
    Mam nadzieje zę w nastepnym pojawi się Aaron. <3
    http://freedoomcry.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Mandy potrzebuje Aarona? Ja potrzebuję Ox‘a i takiego przyjaciela Michała i też ich nie mam. Niech spada xD
    Baaaaaaardzo mi się podoba to opowiadanie. Jest takie.. inne niż poprzednie i lepsze :) chociaż poprzednie też było świetne.
    Mam nadzieję, że Rose założy ten zespół i będzie śpiewała. A i mam nadzieję, że w następnym rozdziale pojawi się jakaś scena Aarona z Rose :>
    Pozdrowiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak Mandy moze potrzebować Aarona ona zachowuje się poprostu dziwnie co ona sobie wyobraża i Mery załatwia to studio już nie mogę doczekać sie nastepnego :8

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie jestem dobra w komentowaniu ale..... dobra nieważne..... Przede wszystkim rozdział jest cudowny. Nie lubię Mandy, próbowałam ją jakoś usprawiedliwiać ale i tak i tak jej nie polubiłam. Już nie będę się na ten temat rozwodzić. Boże ale ja kibicuje Ross i Aaronowi !!!! Nie mogę się doczekać aż zostaną parą (o ile takowy masz plan ). No więc już będę kończyć..... Przepraszam za mój poprzedni komentarz był upokarzając i raczej wskazywał na moją głupotę. Mam jeszcze pytanko: Kto jest autorem twoich cudownych szablonów ? Pozdrawiam i weny życzę. No i chyba zapraszam do sb :P http://kara-bra.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem autorką szablonów. cieszy mnie, że komuś sie podobają :)

      Usuń
  5. http://freedoomcry.blogspot.com/2013/05/rozdzia-11.html nowy :)

    OdpowiedzUsuń