sobota, 8 lutego 2014

14. Randka

TO JUŻ FAKT – MANDY TODD JEST POWAŻNIE ZAGROŻONA!!! 
To, że Mandy od jakiegoś czasu w sferze prywatnej, jak i zawodowej nie wychodzi to wiemy, ale ma kolejne powody do zmartwień.
     Otóż, jak podają nasi informatorzy wytwórnia Syco Music za kilka dni podpisze oficjalnie kontrakt płytowy z nową gwiazdą, która ma wielką szansę stać się główną gwiazda wytwórni wielkiego Simona Cowella.
     Nie wiemy kto jest tą szczęściarą bądź tym szczęściarzem, ale trzymamy kciuki na nowe rybki w show biznesie!


 
     Rosemarie Todd idzie na randkę z Aaronem Ramseyem. Tylko ta myśl towarzyszyła ciemnowłosej przez następny dzień i już nie mogła się doczekać, kiedy będzie mogła spotkać się z przyjacielem.
     Jednak teraz musiała się skupić, aby nagrać kawałek, który już za kilka dni zostanie wypuszczony do radia.
     Podczas nagrywania piosenki towarzyszyły jej mieszane uczucia, gdyż z jednej strony cieszyła się, że w końcu szersze grono odbiorców usłyszy o nich, ale z drugiej bała się, że ich styl nie spodoba się słuchaczom.
     - Rose słyszysz nas? – Zapytał, Marcus.
     Marcus McPhie został przydzielony do pomocy nad płytą. Rosemarie poznała go już wcześniej, gdy jej siostra pracowała nad pierwszym albumem. Domyśliła się, że Marcus pomaga debiutantom.
     - Jak zobaczysz zieloną plamkę na wyświetlaczu, zacznij śpiewać – zarządził.
    Ciemnowłosa kiwnęła głową. Kilka minut temu chłopaki nagrali podkład, a teraz mieli zająć się wokalami. Adam i Martin mieli wspomóc Rosemarie w chórkach.
     Wzięła kilka uspokajających oddechów i gdy usłyszała w słuchawce znajomą melodię, zaczęła śpiewać, oddając piosence te same emocje, które towarzyszyły jej podczas pisania tekstu piosenki.
!!!muzyka!!!
* It's 3am, I start to cry
I'm alone again
I try so hard not to fall in love
But here I am
And you couldn’t even pretend
That you cared if this was the end

Chorus
All the things you said to me wont even matter
Do what you want cause I’m not gonna see you baby
Whats going on
We don’t care, we don’t fight
We don’t even know whats wrong or right
Now Baby, Whats going on
Whats going on…

There's nothing else I can say
What can I do
We might have worked out someday
But it takes two
And you couldn’t even pretend
That you cared if this was the end

Chorus
All the things you said to me wont even matter
Do what you want cause I’m not gonna see you baby
Whats going on
We don’t care, we don’t fight
We don’t even know whats wrong or right
Now Baby, Whats going on
Whats going on…

Whats going on...
All the things you said to me wont even matter...

And I couldn’t even pretend
That I care if this is the end…

Chorus
All the things you said to me wont even matter
Do what you want cause I’m not gonna see you baby
Whats going on
We don’t care, we don’t fight
We don’t even know whats wrong or right
(Now Baby) Whats going on
Whats going on…

Chorus
All the things you said to me wont even matter
Do what you want cause I’m not gonna see you baby
Whats going on
We don’t care, we don’t fight
We don’t even know whats wrong or right
(Now Baby) Whats going on
Whats going on…

But here I am…

~*~*~*~

     Nicklas Bendtner w milczeniu oczekiwał na swój lot do Londynu.
     Musiał rozmówić się z byłym przyjacielem i dowiedzieć się, dlaczego rozstał się z Mandy.
     Myślami cofnął się do roku 2008, kiedy to poznał Aarona. Ramsey przeniósł się wówczas z Cardiff City do Arsenalu. To właśnie Nick był dla Walijczyka ostoją, gdy Aaron poznawał reguły i zasady w nowym klubie. To Nicklas wprowadził Aarona w szalone życie Londynu. Byli, jak bracia, których nikt nie mógł rozdzielić.
     Dzięki Nicklasowi, Aaron poznał Mandy, zatem Duńczyk nie mógł znieść myśli, że dwie najbliższe mu osoby rozstały się. Mandy była dla piłkarza, jak młodsza siostra, której zawsze mu brakowało i pragnął dla niej wszystkiego, co najlepsze. Właśnie, dlatego nie mógł bezczynnie patrzeć, jak życie jego przyjaciółki zamienia się w piekło. Postanowił zatem skorzystać z kilkunastu dni wolnego i odwiedzić starych przyjaciół.
     Z kwaśna miną wspomina okres, w którym jego przyjaźń z Aaronem zaczęła się psuć.
     Wszystko zaczęło się od tego, jak Mandy zatrudniła Mary na stanowisku swojej asystentki. Moore już wtedy była dziewczyną Theo, który bardzo szybko zyskał zaufanie i sympatię Aarona.
     Ich przyjaźń całkowicie się rozpadła, gdy Bendtner zaczął wyjeżdżać na wypożyczenia do innych klubów. Jednak już niedługo wraca do Arsenalu i przywróci stary porządek, a mianowicie – Nicklas i Aaron, jako najlepsi przyjaciele oraz Mandy i Aaron, jako kochająca się para.
     Był pewien, że uda mu się to wszystko naprawić...

~*~*~*~

     - Wyglądasz ślicznie – skwitowała z lekkim uśmiechem, Mary, pojawiając się w lustrze tuż za Rose. Ciemnowłosa uśmiechnęła się do swojego odbicia, poprawiając swoje długie włosy.
     Odziana była w czerwoną plisowaną sukienkę z krótkim rękawem z czarnym wąziutkim paskiem w talii oraz czarne szpilki na małej platformie. Swoje długie włosy postanowiła rozpuścić i zakręcić.
     - Denerwujesz się? – Zapytała, Mary, siadając na łóżku. Rose odwróciła się przodem do blondynki. – Cieszę się, że idziecie w końcu na randkę – dodała z błyskiem w oku.
     - To nie jest randka – zaprzeczyła szybko, ciemnowłosa. Mary roześmiała się głośno, kręcąc głową z politowaniem.
     - A kogo ty chcesz oszukać? Kochasz go i nawet nie zaprzeczaj, ponieważ widać to gołym okiem – dodała szybko, widząc, jak Rose otwiera usta, by zaprotestować. – Oboje zasługujecie na szczęście i mam ogromną nadzieję, że już nic nie stanie wam na drodze.
     Nagle w domu rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Kilka sekund później dało się usłyszeć w spinali Rose wesołe przywitanie Aarona, przez Walcotta. Serce ciemnowłosej niebezpiecznie przyspieszyło swoją pracę. Mary uśmiechnęła się do siebie, widząc lekkie zdenerwowanie na twarzy swojej przyjaciółki. Rose mogła zarzekać się, ile tylko chciała, jednak jej ciało zdradzało wszystkie kłębiące się uczucia do Aarona.
     Blondynka wstała z łóżka i postanowiła zostawić Rose samą, by mogła trochę ochłonąć.
     - Cześć, Mary – przywitał ją szerokim uśmiechem, Ramsey. Mary skinęła głową na powitanie.
     - Aaron – zaczęła poważnym tonem, Moore – nie skrzywdź jej. – Piłkarz zmarszczył delikatnie brwi.
     - Uwierz mi, że nie zamierzam jej skrzywdzić. – Odparł.
     - Rose to bardzo wrażliwa dziewczyna i wycierpiała w swoim życiu wystarczająco dużo.
     - Wiem, Mary. Doskonale wiem przez co przeszła i nie zamierzam jej krzywdzić.
     - I jeszcze jedno – przez jej twarz przemknął tajemniczy uśmiech – Rose jest strasznie zestresowana, zrób coś, by mniej się denerwowała.
     - Zrobię, co w mojej mocy... – urwał, gdyż z sypialni wyszła ciemnowłosa.
     Jego twarz rozświetliła się w czułym uśmiechu, który był zarezerwowany tylko dla Rosemarie. Jego serce zabiło mocniej, gdy zauważył na jej twarzy rumieńce. Cieszył się, że tak na nią działa, gdyż oznaczało to, że dla Rose również nie jest obojętny.
     Nagle zapragnął porwać ją w ramiona, pocałować jej usta oraz wyszeptać jej, jak bardzo ją kocha i nie potrafi bez niej normalnie funkcjonować.
     - Hej – odezwała się zawstydzona intensywnym spojrzeniem brązowych oczu, które wpatrywały się w jej zarumienioną twarz.
     - Proszę to dla ciebie – powiedział, podając jej piękny bukiet czerwonych róż.
     - Wstawię je do wazonu – powiedziała Mary, biorąc do ręki bukiet kwiatów.
     - Miłej zabawy – rzucił, Theo, mrugając porozumiewawczo do przyjaciela.
     Aaron podał płaszcza Rose i kilka sekund później wyszli z domu.

~*~*~*~

     - Mandy, masz gościa – powiedziała, Sarah, wchodząc do pokoju swojej córki. Ciemnowłosa uniosła wzrok znad laptopa.
     - Mówiłam, że nie chcę się z nikim widzieć – warknęła, odkładając komputer na szafkę nocną.
     - Nawet ze mną? – Zapytał, Nicklas, wychylając się zza drzwi.
     Mandy pisnęła uradowana i wyskoczyła z łóżka wprost w ramiona swojego wieloletniego przyjaciela. Nie widziała go prawie dwa lata i dopiero teraz zrozumiała, jak bardzo brakowało jej Nicka.
     - Co tutaj robisz? – Zapytała, będąc jeszcze w lekkim szoku. Duńczyk wykrzywił usta w tajemniczym uśmiechu.
     - Przyjechałem ci pomóc.
     - Pomóc? – Powtórzyła zdziwiona.
     - A nie potrzebujesz jej?
     - Obawiam się, Nick, że nawet ty nie jesteś w stanie mi pomóc – westchnęła ciężko, opadając na łóżko.
     - Wolę spróbować. Na początek rozmowa z Aaronem, jednak najpierw powiedz mi, dlaczego się rozstaliście.
     - Dlaczego się rozstaliśmy? Błagam cię, Nick! – Prychnęła, pocierając prawą dłonią czoło. – Rzucił mnie – mruknęła.
     - Dlaczego? – Zapytał, marszcząc czoło.
     - A bo ja wiem? Kocham go. Jesteśmy dla siebie stworzeni i nie mam pojęcia, dlaczego mnie zostawił.
     - Rozmawiałaś z nim?
     - Nie chce mieć ze mną nic wspólnego – wyjaśniła, wykrzywiając usta w grymasie.
     - To się niedługo zmieni – powiedział.
     - Co zrobisz?
     - Poprawka, Mandy: raczej, co my zrobimy – odparł, Duńczyk, zakładając ręce na piersi. – Wstawaj i ubierz się ładnie.
     - Po co? – Jęknęła. – Jakoś do końca życia nie mam ochoty pokazywać się publicznie.
     - Od kiedy?
     - Od gali MTV EMA.
     - Nie przyjmuję odmowy. Dawno się nie widzieliśmy i musimy nadrobić stracony czas.

~*~*~*~

     Aaron zabrał Rosemarie do ekskluzywnej restauracji. Przed spotkaniem z przyjaciółką obawiał się, że atmosfera pomiędzy nimi będzie bardzo napięta. Jednak po wyjściu z mieszania Walcotta wszystko zapowiadało, że nadchodzący wieczór będzie bardzo udany. Doskonale znał Rose i wiedział, że ciemnowłosa jest trochę spięta, zatem próbował zrobić wszystko by Rosemarie rozluźniła się i poczuła się w jego towarzystwie komfortowo.
     W trakcie kolacji tematy do rozmów nie kończyły się. Czuli się w swoim towarzystwie wyjątkowo dobrze i wiedzieli, że mogą porozmawiać ze sobą na każdy temat.
     Wielokrotnie Ramsey doprowadzał Rose do śmiechu i był z siebie zadowolony, że potrafi poprawić humor swojej przyjaciółce. Teraz chciał sprawić, aby ich znajomość weszła na zupełnie inne tory, jednak zdawał sobie sprawę, że nie będzie to łatwe zadanie, gdyż Rose to bardzo delikatna dziewczyna.
     - Mam nadzieję, że przyjdziesz na sobotni mecz? – Zagadną, Aaron, spoglądając z uśmiechem na ciemnowłosą.
     - Oczywiście. Nie przegapię meczu z Manchesterem – odpowiedziała szybko.
     - Tylko nie szykuj się na jakieś specjalne piłkarskie widowisko. Pewnie i tak z nimi przegramy, a ja nie wyjdę w podstawowym składzie. – Mruknął. Rose westchnęła ciężko.
     - Och, daj spokój. Zgadzam się, że Manchester United to bardzo ciężki przeciwnik, ale sukces można interpretować na różne sposoby. Sukcesem dla was może być remis. Ważne, żebyście wyszli na murawę pewni siebie i nie możecie dopuścić, by drużyna przeciwna przejęła kontrolę nad meczem i to jeszcze na waszym stadionie. – Mówiła z mocą w głosie. – I nadal wierzę, że zagrasz w podstawowym składzie i strzelisz mnóstwo bramek.
     - Nie wiem skąd się bierze u ciebie taka wiara we mnie i w moje umiejętności. – Pokręcił głową z niedowierzaniem. Rose uśmiechnęła się nieśmiało.
    - Wiesz dlaczego? – Zapytała, jednak nie dała dojść do głosu przyjacielowi, gdyż od razu zaczęła kontynuować. – Dlatego, ponieważ jesteś bardzo utalentowany, a gdyby tak nie było, Wenger nie dawałby ci w ogóle szansy wykazania się.
     - Dziękuję – szepnął, kładąc swoją rękę na dłoni Rose. – Dziękuję, że zawsze wiesz, jak sprawić by rozproszyć moje negatywne emocje. – Dodał, czule pieszcząc dłoń dziewczyny.
     Rosemarie odwróciła głowę, by Aaron nie dostrzegł na jej twarzy rumieńców. Kiedy jej wzrok padł na drzwi wejściowe, jej serce stanęło na moment i szybko wyrwała rękę z uścisku Aarona.   
     Mężczyzna zmarszczył brwi, nie rozumiejąc nagłej zmiany nastroju, jednak gdy podążył za wzrokiem Rose, zrozumiał, co ją tak wstrząsnęło. Otóż, do restauracji weszli Mandy i Nicklas. Aaron przeklął siarczyście w duchu, pozostając jednak na zewnątrz w stoickim spokoju.
    - Zignorujmy ich – szepnął, nachylając się w kierunku spanikowanej dziewczyny. Kiedy jego spojrzenie spotkało się ze spojrzeniem Rose, dostrzegł w jej oczach przerażenie. Zapragnął porwać ciemnowłosą w swoje ramiona i ochronią ją przed całym złem tego świata. Chciał ochronić ją przed Mandy, która tylko czekała, aby dostrzec cierpienie młodszej siostry.
     - Błagam, chodźmy stąd – powiedziała drżącym głosem.
     Jęknęła w duchu, kiedy zauważyła, że Mandy, zmierza w ich stronę.
     Na twarzy Mandy malowała się wściekłość przemieszana z zazdrością. Jej najgorsze obawy, dotyczące Rose i Aarona, a mianowicie, że zbliżą się do siebie, powoli się spełniały. Nie mogła pozwolić, by jej młodsza siostra zabrała jej ukochanego.
     - Dobrze się bawicie? – Zapytała, nie kryjąc faktu, że jest po prostu wściekła, widząc ich razem.
     - Muszę przyznać, że świetnie się bawimy – odpowiedział ze złośliwym uśmiechem, Aaron. Wiedział, że ten gest jeszcze bardziej rozjuszy zdenerwowaną Mandy, ale miał to głęboko gdzieś.
     - Kradniesz mi chłopaka, ty wredna...
     - Hola, hola – przerwał szybko, Ramsey, wstając z krzesła. – Tak się składa, że Rose nic ci nie kradnie, bo po pierwsze nie jesteśmy razem, a po drugie gówno cię to obchodzi, co robi i z kim. Więc z łaski swej zejdź mi z oczu.
     - Cześć, przyjacielu. – Do stolika podszedł Nicklas. Był uśmiechnięty i wydawał się, jakby napięta atmosfera w ogóle na niego nie wpłynęła.
     - Co robisz w Londynie? – Zapytał, Walijczyk. Bendtner zaśmiał się.
     - Oj, Aaron, Aaron. Tak witasz starego, dobrego przyjaciela? – Odpowiedział pytaniem, nie przestając się uśmiechać.
     - Błagam cię, Bendtner. Nie jesteśmy już przyjaciółmi i myślałem, że zrozumiałeś to w końcu. W moim życiu nie ma miejsca dla obłudników.
     - Obłudników? – Powtórzył, Nick. – Och, bracie, zabolało – powiedział, łapiąc się za serce, ale kilka chwil później znowu się rozpromienił. – To, że wolisz beznadziejne towarzystwo Walcotta, nie robi ze mnie obłudnika.
     - Już nie pamiętasz, jak to było? – Zapytał, Aaron.
     - Sam się oszukiwałeś, a nie ja – odpowiedział, Duńczyk. Ramsey pokręcił głową z niedowierzaniem. Nie mógł uwierzyć, że kilka lat temu Nicklas był dla niego, jak brat, za którym skoczyłby w ogień.
     - Dosyć – warknął, Aaron. – Rose, wychodzimy – rzucił pośpiesznie do swojej przyjaciółki. Ciemnowłosa wstała z krzesła, tym samy zwracając swoją uwagę Nicka. Duńczyk przez chwilę świdrował spojrzeniem młodszą z sióstr Todd, a następnie uśmiechnął się szeroko.
     - Przez te dwa lata wyrosłaś na piękną kobietę. – Skwitował.
     - Bendtner, jesteś żałosny – wycedził, Aaron, biorąc pod rękę Rosemarie.
     Gdy już wyszli na zewnątrz, Rose odetchnęła z ulgą. Nie przypuszczała, że jeszcze kiedykolwiek spotka Nicklasa. Miała nadzieję, że już na zawsze zniknie z życia jej przyjaciela.
     Doskonale pamięta, jak Nicklas prawie zniszczył karierę Aarona. Wszystko zaczęło się po tym, jak Aaron wrócił do treningów po poważnej kontuzji. Nie szło mu najlepiej, zatem Nicklas zaproponował Aaronowi, by zaczął zażywać specjalne specyfiki, od których jego sprawność fizyczna oraz refleks miały się polepszyć. Jak się później okazało, były to zwykłe narkotyki, które po dłuższym okresie stosowania mogły zagrozić życiu Ramseya. Od tamtej chwili Aaron zerwał znajomość z Nicklasem.
     - Przepraszam cię – powiedział, Aaron, gdy odprowadził Rose do domu.
     -  Niby za co? To nie twoja wina, że spotkaliśmy Mandy i Nicklasa.
     - Miało być idealnie – mruknął, zły na siebie. Rosemarie odważyła spojrzeć się w czekoladowe oczy chłopaka. Ku zdziwieniu Ramseya, Todd wtuliła się w jego tors.
     - Było idealnie – szepnęła, odrywając się od Aarona. Piłkarz obdarował Rose uśmiechem zarezerwowanym tylko dla niej. Dotknął jej zimnego policzka.
- Jesteś wspaniała, wiesz o tym? – Wypalił.
     Złapał jej podbródek i nachylił się lekko. Czuł, jak serce Rose przyśpiesza swoją pracę, ponieważ jego serce biło w podobnym rytmie.
     Ciemnowłosa wstrzymała oddech. Chwilę później poczuła delikatne muśnięcie na swoich wargach. Zamknęła oczy, poddając się całkowicie chwili, która mogła trwać wiecznie. Pozwoliła, by Aaron przejął całkowicie kontrolę.
     Ramsey położył rękę na jej talii, przyciągając ją bliżej do siebie. Rose zarzuciła swoje ręce wokół jego szyi. Przejechał językiem po jej miękkich i pełnych wargach.
     Nie chciał niczego przyspieszać. Pragnął rozkoszować się tą chwilą. Kiedy rozchyliła delikatnie usta, pogłębił pocałunek. Chciał włożyć w niego wszystkie emocje, jakie się w nim kłębiły. Od strachu, że może ją stracić, do miłości. Kochał ją całym sercem i nie wyobrażał sobie, że może ją stracić.
     - Już wróciliście? – Zapytał, Theo, otwierając drzwi i przerywając w ten sposób pocałunek.
     Twarz Rose zalała się soczystym rumieńcem, natomiast Aaron był wściekły, że przyjaciel im przerwał.
     - Wiesz, masz zajebiste wyczucie czasu – warknął, Aaron, łupiąc groźnym wzrokiem na przyjaciela.


____________________
* The Veronicas - What's Going On
____________________

Witajcie, kochani!
Tak, jak obiecałam - dodałam nowy rozdział.

Bardzo się cieszę, że nie opuściliście na dobre mojego opowiadania, że jeszcze ktoś tu zagląda. I oczywiście dziękuję Wam za miłe komentarze, dzięki którym aż chce się dalej tworzyć. :)

Przewiduję jeszcze około 6 lub 7 rozdziałów. Ale nie martwcie się! Mam już pomysł na kolejne opowiadanie! Mało tego - już zaczęłam pisać ;). Jednak nie będzie ono o piłkarzach, gdyż chcę trochę od tej tematyki odpocząć.
Wiem, że kiedyś obiecałam, że po tym opowiadaniu napiszę kolejne o Wojtku, ale uwierzcie, że nie lubię pisać na jakiś temat na siłę. Wolę z pisania czerpać przyjemność. Mogę jedynie obiecać, że po kolejnym opowiadaniu może wezmę się jeszcze raz za Wojtka, ale nie obiecuję. Miałam też pomysł, aby napisać kontynuację Czas pokaże drugi plan (nawet nie wiem czy ktoś by był nim zainteresowany). Boję się, że już nic nie napiszę równie ciekawego o Wojtku, jak właśnie Czas pokaże drugi plan. Co prawda miałam kilka pomysłów, ale tak naprawdę żaden z nich nie pasował do osoby Wojtka.

No, ale cóż - mam nadzieję, że pozostaniecie ze mną jeszcze, gdyż mam jeszcze mnóstwo pomysłów, które planuje zrealizować.
I jeszcze jedno - piszcie w komentarzach czy - ewentualnie - byście byli zainteresowani kontynuacją Czas pokaże drugi plan - bo wiem, że większości z Was nie podobało się zakończenie, a mianowicie, że Łucja była z Aaronem.
Pozdrawiam serdecznie!

7 komentarzy:

  1. Rozdział super.!Mina Mandy musiała być bezcenna.Ostatnia scena słodka,wreszcie się układa w życiu Rose.Już się nie mogę doczekać nowego.

    Co do tych opowiadań,bardzo chętnie przeczytałabym jakieś nowe o Wojtku ale oczywiście poczekam aż będziesz miałą wenę do jego osoby.W pełni się z tobą zgadzam że z pisania musisz czerpać radość.Nic na siłę , twoi czytelnicy(w tym ja) na pewno to rozumieją i poczekają;) Co do Łucji i tego bloga , całkiem fajny pomysł z tą kontynuacją ;) Zresztą uwielbiam czytać wszystko co wychodzi z pod twojej ręki bo jest naprawdę świetne.

    OdpowiedzUsuń
  2. awwww. jestem w 7 niebie! Rose i Aaron <3 nareszcie coś się dzieje między nimi. Ostatnie linijki rozdziału po prostu cudowne. A Theo? On to ma wyczucie czasu!
    Jestem bardzo ciekawa jak rozwinie się wątek z Nicklasem i Mandy. Wyczuwam jakieś intrygi.
    A nawiązując do twojego pytania związanego z "Czas pokaże drugi plan" gdybyś postanowiła napisać kolejne części przygód Łucji i Wojtka wielbiłabym cię do konca swojego życia. Koniec początkiem wydał się mi dość oburzający- bowiem oczekiwałam happy endu ale przecież nie było napisane że Wojtek nie odzyska Łucji. W moich marzeniach oni są razem :D
    Dlatego czekam na twoją decyzję o kolejnych częściach no i oczywiście kolejnego rozdziału tutaj. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Boombowy ;);*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zawsze świetnie.!

    OdpowiedzUsuń
  5. Mmmmmmmmmmmm naprawdę super rozdział.Mandy to straszna sucz.Chętnie przeczytałabym kontynuację Ł&W&A ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kochana kiedy nowy?

    OdpowiedzUsuń